Wizyta w Tulum Masaże Balijskie w Mikołowie

W dzisiejszym poście chciałabym Wam opowiedzieć o moich wizytach w wyjątkowym miejscu. Nie sądziłam, że w środku Śląska będę w stanie przenieść się na egzotyczną wyspę Bali. Okazało się, że jest to możliwe, właśnie tu. Mowa oczywiście o salonie Tulum Masaże Balijskie. Z zewnątrz dość niepozorne miejsce przy ulicy Wyzwolenia w Mikołowie, a wewnątrz możemy odprężyć się w przytulnym wnętrzu dając się zaopiekować masażystkom właśnie z tego kraju, w którym masaż stanowi integralną część życia.

W salonie byłam już pięć razy, bo to miejsce tak mnie oczarowało. Cieszę się, że tymczasowo mieszkam 5 min stąd, więc żal było nie korzystać.

Zaczęłam od wyjątkowego masażu o tajemniczej nazwie Energii Czakr. Nazwa bardzo mnie zaintrygowała i mając do wyboru bon podarunkowy zamiast dwóch masaży, wybrałam ten jeden bardziej kosztowny. Ale uwierzcie mi, że warto dla samego efektu i doznań, których podczas masażu doświadczycie. Przygodę z tym salonem zaczniecie poprzez wybranie zapachu olejku, którym masaż będzie wykonany. Do wyboru jest ich kilka i osobiście podobał mi się każdy jeden, więc miałam ogromy problem aby się zdecydować.

Pierwsze kroki skierujecie do szatni, gdzie można zostawić w szafkach zamykanych na klucz swoje rzeczy. Pokoje są zaciemnione i gra w nich przyjemna, relaksacyjna muzyka. Po przywitaniu w iście balijskim stylu masażystka przechodzi do obmycia stóp. Potem macie czas, aby spokojnie przygotować się do masażu, a kiedy będziecie gotowi/gotowe wystarczy włączyć przycisk, który powiadomi masażystkę o tym, że ma do Was wrócić.

Masaż Energia Czakr opiera się na teorii przepływu energii przez ludzkie ciało, który bardzo mnie interesuje. Ma on na celu pobudzenie ośrodków energii (czakr) i odblokowanie ich. Sam masaż posiada również elementy medytacji oraz wykorzystywane są podczas niego kryształy. Kamienie te są rozkładane właśnie w miejscu wspomnianych czakr. Pod koniec masażu odczułam niesamowicie intensywne i nagłe drapanie w gardle. Oznaczało to, że właśnie mam problem z zablokowaną czakrą gardła. Muszę przyznać, że sam efekt był na tyle intensywny, że wybiłam się z medytacji i nawet trochę wystraszyłam. Na szczęście drapanie nie trwało zbyt długo. Mocno polecam wybrać się na ten zabieg, który przekonuje do tego, że czakry i meridiany, medytacja i przepływ energii w organizmie to jest coś czym warto się zainteresować.

Podczas mojej kolejnej wizyty spróbowałam masażu biurowego, ponieważ w poprzednim mieszkaniu miałam bardzo niewygodne miejsce do pracy i chciałam podratować swoje plecy. Liczyłam na ciut bardziej relaksujący efekt, jednak masaż jest zaliczany do leczniczego, więc masażystka sprawnie odkrywała kolejne bolesne miejsca na moich plecach, które wymagały rozmasowania. Do najprzyjemniejszych on nie należał, ale liczył się efekt po, bo rzeczywiście wszelkie napięcia zniknęły i ból karku ustąpił.

Podczas trzech kolejnych wizyt, zdecydowałam się na masaż Kobido, czyli liftingujący masaż twarzy, którego korzenie wywodzą się z Japonii. Ma on na celu uaktywnić nerwy twarzy i intensywnie stymulować skórę. Skierowany jest do osób, które w naturalny sposób chcą poprawić swój wygląd twarzy. Momentami masaż jest dość intensywny, więc przygotujcie się na to i w razie potrzeby poproście o złagodzenie ruchów. Z efektów jestem zachwycona, zdecydowanie widać różnicę i efekt liftingujący jest naprawdę fajny. Tak się wkręciłam w masaż twarzy, że zamierzam podziałać z tym tematem na własną rękę. Z pewnością udam się niedługo na wizytę przypominającą, bo niestety efekt po zabiegu nie trwa wiecznie.

Bardzo podoba mi się podejście do klientów. Na sam koniec zawsze masażystki pytają czego się napiję, a tuż przy recepcji można jeszcze chwilę posiedzieć po masażu, wracając do rzeczywistości przy kawałku dobrego ciacha 🙂