Święta nadchodzą wielkimi krokami, w związku z tym w wielu miastach, jak co roku, "wyrosły" jarmarki bożonarodzeniowe. W zeszłym roku udało nam się pojechać do Krakowa i Wrocławia. Natomiast w tym roku Kasi udało się wyrwać do Pragi - o czym już niedługo na naszym blogu, ja natomiast udałam się na Nikiszowiec . Jarmark w tym roku wyjątkowy, ponieważ zorganizowany był 3-4 grudnia czyli w Barbórkę. Przechadzający się między kramami górnicy w tradycyjnych strojach dodawali wyjątkowego charakteru i klimatu.
Już z daleka widać było, że coś nietypowego się dzieje w tej części Katowic. Ilość ludzi oraz samochodów szukających miejsca do parkowania przyprawiał o zawrót głowy, jednak nie zrezygnowaliśmy. Na prawdę warto było chwilę przecierpieć i zobaczyć to klimatyczne miejsce udekorowane w świąteczne ozdoby. Na głównym placu roiło się od kramów (ponoć aż 190!), głównie z rękodziełem, sztuką lokalną i użytkową. Gdzieniegdzie kusiły słodkości, gorąca czekolada czy pierniki.
Pod kościołem św. Anny stanęła ogromna, pachnąca choinka a nieopodal swoje miejsce znalazła urocza karuzela wiedeńska w dawnym stylu, która cieszyła się wielkim powodzeniem wśród najmłodszych. Nam niestety się nie udało, ale z tego co widzieliśmy ze zdjęć, warto było wybrać się na jarmark również wieczorem, aby zobaczyć jak wygląda to miejsce oświetlone kolorowymi lampkami. Klimat zdecydowanie spotęgowany... w przyszłym roku spróbujemy tej opcji, ale raczej już nie mobilnie, po to aby móc napić się grzanego wina
Na Nikiszu stanęła również dość duża scena, gdzie można było usłyszeć muzykę na żywo, było wiele atrakcji dla maluchów, a dla starszych i dorosłych odbywały się wycieczki z przewodnikiem po osiedlu robotniczym. Bardzo miło wspominamy ten dzień i z pewnością wrócimy tam w przyszłym roku, bo na prawdę warto.