Więcej

Podsumowanie trzech lat na diecie wegetariańskiej

Przez Olga 17 stycznia, 2021 Brak komentarzy 6 minut

Dokładnie trzy lata temu, w okolicach połowy stycznia, a dokładniej po powrocie z Bergamo, przeszłam na wegetarianizm. Była to długo odkładana w czasie decyzja. Do tej pory żałuję jedynie tego, że rzuciłam jedzenie mięsa tak późno.

Z dnia na dzień zrezygnowałam z jedzenia mięsa i ryb w 99%. I powiem Wam, że nie było to wcale takie trudne. Początkowo owszem, zastanawiałam się co przygotować na obiad, bo w swoich starych nawykach miałam wyćwiczone konkretne potrawy, które mogły szybko znaleźć się na moim talerzu. Z czasem doszłam do wprawy w przygotowywaniu nowych dań, równie smacznych, a może i nawet smaczniejszych, niż te do których byłam przyzwyczajona.

Napisałam, że w 99%, bo wciąż biorę tabletki z żelatyną, raz na jakiś czas “u cioci na imieninach” zjem ciastko z galaretką, w ciągu tych 3 lat zjadłam ze 2-3 razy przez moją słabość pianki Marshmallows. Był też ten jeden raz, kiedy zaliczyłam wtopę w knajpie w Wiedniu i zamówiłam azjatyckie danie z sosem rybnym.

Dlaczego przeszłam na wegetarianizm?

Nigdy jakoś specjalnie nie przepadałam za mięsem, szczególnie wołowiną i wieprzowiną. Nie byłam również wielką smakoszką ryb i owoców morza. Dobrze przyrządzony drób był nawet ok, ale wizja znalezienia jakiś chrząstek, kości, ości czy innych dziwnych tworów w jedzeniu, do tej pory, na samą myśl, przyprawia mnie o mdłości. Przygotowywanie mięsa za każdym razem kończyło się wykrawaniem wszystkiego co było dla mnie “podejrzane”.

Od trzech lat, kiedy w rozmowie z innymi ludźmi wychodzi, że nie jem mięsa, często słyszę pytanie: Dlaczego? Nie jest to proste pytanie, składa się na to wiele czynników i zawsze mam problem, aby krótko na nie odpowiedzieć. Myślę, że na równi zaważyły tutaj aspekty etyczne i zdrowotne. Naoglądałam się różnych filmów na YT, gdzie pokazane było traktowanie zwierząt w ubojniach. Hodowla przemysłowa to jest horror i stanowczo stwierdziłam, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Warunki w jakich są przetrzymywane, choroby z jakimi się borykają oraz ilość chemii, którą dostają, aby utrzymać je przy życiu (co w żaden sposób nie jest regulowane) przekracza ludzkie pojęcie. 

Z czasem okazało się, że niejedzenie mięsa przynosi również korzyść naszej planecie, więc to był dodatkowy plus. Jednak to miłość do zwierząt gra tutaj pierwsze skrzypce. Po prostu wolę je żywe, niż zabite na talerzu. 

Początki 

Początki nie były łatwe dla moich bliskich, którzy nie do końca rozumieli (i chyba do tej pory niektórzy nie rozumieją) dlaczego mięsa nie jem. Mieli bardzo dużo obaw o to, że nie dostarczam sobie wszystkich potrzebnych składników, mimo to, że wyniki badań miałam idealne. 

Apogeum nastało kiedy zaszłam w ciążę i wciąż nie jadłam mięsa. Uwierzcie mi nasłuchałam się od rodziny jak to o siebie nie dbam 😉 a i mój lekarz prowadzący podśmiewywał się pod nosem z tego. Podczas tych 9 miesięcy był moment, że musiałam suplementować żelazo, jednak wiele ciężarnych (nawet tych mięsożernych) musi to robić, więc nie czułam się wyjątkowa, a tym bardziej zaniepokojona tym faktem. Całe szczęście urodziłam zdrową Zuzię, która również została wegetarianką i póki wszystkie badania są w normie, tak też pozostanie.

Dużą trudnością było także dla moich bliskich przyrządzanie dla nas osobnych potraw, kiedy przychodziliśmy do nich na obiad. Miałam sporo wątpliwości co do tego, czy moja mama nie przemyca nam pokątnie mięsa w tym co jemy 😉

Przejście na dietę wegańską

Pamiętam, że na samym początku rzuciłam się z motyką na słońce i przestałam na jakiś czas jeść również produkty odzwierzęce, czyli mleko, sery i jajka. Czytanie etykiet, główkowanie nad wegańskimi daniami, było wtedy zbyt przytłaczające i szybko to zaprzestałam. Już nie wspominając o wyjazdach, podczas których czasami graniczyło z cudem zjeść coś wegańskiego. Teraz mam wrażenie, że opcji wegan jest co raz więcej i stało się to bardziej popularne. Nie zmienia to faktu, że wszystkie zamienniki typu jogurty, mleka roślinne, czy kiełbaski są dalej mega drogie. 
Nie wykluczam, że w niedalekiej przyszłości znowu na weganizm przejdę. Mam momenty, kiedy staram się ograniczać produkty odzwierzęce, bo wiem, że też nie są zbyt zdrowe i z czym wiąże się, na przykład produkcja mleka. Teraz już mam pewną bazę przepisów, które łatwo będzie zweganizować, a i przepisów w książkach czy w sieci jest teraz cała masa.

Zalety przejścia na wegetarianizm

Po przejściu na wegetarianizm od razu zauważyłam różnicę w swoim samopoczuciu. Po jedzeniu nie jestem już taka ociężała, polepszył mi się stan cery i ogólnie mogę powiedzieć, że czuję się świetnie. Dodatkowo, zupełnie zmienił mi się smak – i nie jest to wina covida 😉 Do tej pory nie przepadam za świeżym pomidorem – tutaj nic się nie zmieniło, ale na przykład kiedyś nie zjadłabym zasmażanych buraczków, czy fasoli z puszki. Dziś nie mam z tym problemu, a nawet mogę powiedzieć, że to lubię. O owsiance rano nie chciałam słyszeć, teraz jest to moje ulubione śniadanie, na które nie mogę się doczekać.

Brak mięsa na talerzu skłania mnie również do większych eksperymentów kulinarnych. Kiedyś nie wpadłabym na to, aby upiec ciasto z pomidorów, czy zrobić gofry z kaszy jęczmiennej. A i wizyty w restauracjach, gdzie kiedyś zazwyczaj jadłam drobiowe potrawy, stały się o wiele ciekawsze. Uwielbiam namierzać wegańskie/wegetariańskie knajpki, w których serwują roślinne pyszności.

Poza tym rozjaśnił mi się umysł, nie wiem do końca jak to opisać, ale skoro podobno zmienia się flora bakteryjna w jelitach wegetarian, a jelita to nasz drugi mózg, to coś musi w tym być.

Każdy ma prawo do swojego wyboru

Absolutnie nie jestem i nigdy nie będę wojującą wegetarianką/weganką, która będzie na siłę starała się kogoś przekonywać do tego, aby nie jadł mięsa. Każdy ma prawo do swojego zdania i swoich wyborów.

Kiedy w rozmowach wśród znajomych poruszany jest temat niejedzenia mięsa, to raczej siedzę cicho i staram się nie podchodzić do tego emocjonalnie. Czasami krew się gotuje, w szczególności kiedy druga strona próbuje mnie przekonać, że jedzenie mięsa jest super zdrowe i to ja na tym tracę, że go nie jem, ale staram nie dawać się sprowokować.

Natomiast kiedy słyszę, że ktoś ze znajomych, czy rodziny ogranicza mięso, czy przechodzi na wegetarianizm/weganizm, to wspieram i kibicuję 🙂 Lepiej wzmacniać pozytywne aspekty, niż skupiać się na porażkach, czy negatywach.

Dajcie znać co myślicie w temacie wegetarianizmu i czy wyeliminowaliście albo ograniczacie spożycie mięsa.

Czy wiesz, że ...

Dokonując zakupów i rezerwacji z poniższych linków, możesz wesprzeć tego bloga bez dodatkowych kosztów. Dziękuję za wsparcie 🥰

Tagi /
K
M
Zostaw komentarz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *